Autorka znakomicie połączyła dwie dziedziny (fotografię i literaturę), tworząc nie tylko arcyciekawy portret dotychczas pomijanej w dyskursie publicznym Polski XX wieku, lecz także rozszerzyła granice sztuki i nauki, włączając w obszar ich dociekań także zdjęcia prywatne, rodzinne (wernakularne). Pajączkowska udowadnia, że aparat fotograficzny może być narzędziem zarówno uprzedmiotowienia, jak i emancypacji, a także alternatywnym sposobem narracji o biedzie, kwestii żydowskiej, wojnie, walce o marzenia i ze wstydem. Uzmysławia także, jak wiele opowieści nigdy nie wybrzmi i ile losów zostanie na zawsze zapomnianych.